Spis treści
Ostatniej nocy przeprowadziłem małą operację w moim zbiorniku rafowym, aby wyeliminować notorycznego szkodnika w świecie akwarystyki słonowodnej - znalazłem okropnego aiptasia Po dokładnym obejrzeniu obiektu (kawałek żywej skały z koralowcami grzybkowymi) w poszukiwaniu miejsc, które mogłyby utrudnić operację, zaznaczyłem miejsce nacięcia i rozpocząłem operację.
Przygotowany do operacji usunięcia ukwiału szkodnika
Moje narzędzia były surowe, ale odpowiednie do pracy: poobijany, stary scyzoryk i młotek. Cel operacji był prosty: usunąć aiptazję z żywej skały, zanim stanie się ona problemem. Niestety, zrzędzenie na moim sumieniu nastąpiło dopiero dzień po zabiegu.
Miesiąc wcześniej kupiłem skałę z grzybami w lokalnym sklepie rybnym. Ukwiał aiptasia był przymocowany do spodu skały, nie był widoczny w gablocie - ale mniej niż godzinę po umieszczeniu skały w moim akwarium, aiptasia "zakwitła" przede mną, wysuwając swoje palczaste macki ze szczeliny, która w innym przypadku wydawała sięzbyt małe, by coś widocznego w nich żyło.
Śmierć (dla aiptasii) przez oparzenie chemiczne
Natychmiast nastawiłem się na eksterminację i likwidację złego szkodnika aiptasii. Przygotowałem partię super nasyconego wodorotlenku wapnia, mieszając tyle proszku (zwanego też kalkwasser), aż proszek po prostu siedział na dnie, nierozpuszczony. Odessałem trochę do kroplomierza i prysnąłem kilkoma kroplami roztworu. Aiptasia wycofała się do krzywej skały - i jak George Bushna tym słynnym zdjęciu na lotniskowcu - ogłosiłem zwycięstwo.
Chwilę później aiptasia pojawiła się ponownie. Wtedy zainspirowało mnie inne podejście - chirurgiczne usunięcie. Wiedziałem, że byłoby głupotą (czy ktoś jeszcze użył słowa "głupota" w tym stuleciu?) wyciąć aiptasię żyletką - próbowałem już w przeszłości skrobać miękkie korale i grzyby i wiedziałem, że nawet najmniejszy kawałek odrośnie - więc postanowiłem usunąć to, coKawałek skały był potrzebny przy aiptazji.
Z jednej strony cieszę się, że operacja zakończyła się sukcesem. Używając scyzoryka jako dłuta, stuknąłem w niego młotkiem i odłupałem kilka kawałków żywej skały (wygląda na to, że skały Fiji). Okazało się, że szkodnik był przyczepiony do jednego z większych kawałków. Wynik był już związany:
SCOREBOARD:
problem cnidarian 1
włochata małpa-człowiek 1.
Pociągnąłem do przodu, gdy wyrzuciłem kawałek skały (z aiptazją na nim) bezceremonialnie do kosza na śmieci. Dopiero dziś rano urosło mi sumienie, dlatego zainspirowało mnie do napisania tego postu.
Ukwiały Aiptasia: szkodniki czy niesprawiedliwie prześladowane?
Prawdę mówiąc, ukwiał nie wyrządził żadnej szkody w moim akwarium. Grzyby znajdowały się w rozsądnej odległości - i był to właściwie tylko jeden okaz (na razie). Gdyby aiptazja okazała się gąbką, polipem koralowca, czy nawet niskim amfipodem, który zawędrował do mojego słonowodnego akwarium, byłbym zachwycony i urządziłbym imprezę w mojej kujoniarni (to pokój, w którym urządzam kujoniarskie imprezy, oczywiście).
Są one w zasadzie dość piękne, na swój sposób.
Ale zamiast być jednym z tych pożytecznych autostopowiczów, był to jeden z powszechnie pogardzanych rodzajów - tylko mały krok wyżej od robaka z włosia - i to skłoniło mnie do zastanowienia się - dlaczego jest tak, że automatycznie, jednostronnie wypowiadamy wojnę ukwiałom z rodzaju Aiptasia?
Czy po prostu próbuje przetrwać jak wszystko inne w zbiorniku?
Pierwszym i najbardziej oczywistym powodem, aby nienawidzić aiptasii jest to, że użądli ona wszystko czego dotknie - włączając w to Twoje cenne korale (jeśli jeden z nich zawędruje w nieodpowiednie sąsiedztwo). Ale czy to naprawdę jest zachowanie karane śmiercią przez oparzenie chemiczne (pamiętaj o roztworze wodorotlenku wapnia)? Co z koralami LPS i innymi gatunkami ukwiałów - wszystkie one mają komórki żądlące - i są cenionedodatki do każdego zbiornika - tak samo żądło, samo w sobie, z pewnością nie jest warte statusu szkodnika.
Będą zarastać twój zbiornik.
Innym powodem, dla którego należy gardzić aiptasią jest to, że pozostawiona bez kontroli, zarośnie twoje akwarium. Gdybym był purystą SPS, mógłbym dostrzec pewną wartość tego argumentu, ale w moim przypadku, moje akwarium ma obecnie Xenię, zielone polipy gwiaździste, zoantidy, grzyby i kilka koralowców skórzastych. Ah-hem, hipokryto, partia jednego...
Wszystkie te koralowce można uznać za chwasty, które przy wystarczającej ilości składników odżywczych w wodzie akwariowej (i możliwości przedostania się z jednej skały do drugiej) zarosłyby zbiornik. Mimo to, ogólna zgoda wśród hobbystów nie jest taka, że te koralowce powinny być rozstrzeliwane na miejscu (mniejszość ekstremistów wyłączona dla wygody mojego wywodu).
Są brzydkie
Jeśli definicją brzydoty jest to, że nie fluoryzują pod niebieskim światłem - to przypuszczam, że tak, są brzydkie. Ale jest w nich trochę piękna. Pewnie, że kolor jest taki sam jak drzewa kenijskiego (tylko bardziej półprzezroczysty). Mimo to, macki są długie i cienkie... prawie przerażające (w dobrym sensie)- i jeśli kiedykolwiek widziałeś je w akcji, zobaczyłbyś, że są maszynami do jedzenia - są o wiele lepsze wniż koralowce, co jest imponującym osiągnięciem.
Dlaczego więc tak łatwo jest wypowiedzieć wojnę tym istotom?
Zdałem sobie sprawę, że ukwiał Aiptasia jest tylko jednym z długiej linii stworzeń na tym świecie, które otrzymały niefortunną etykietę, przez większość, jako niepożądane. Podobnie jak ptak dodo, prawie każdy wąż, rekin lub pająk kiedykolwiek istniejący i niezliczone inne żywe stworzenia - Aiptasia jest szkodnikiem, zawsze będzie szkodnikiem i powinna być pokonana na miejscu.
To tylko dziwny zbieg okoliczności/nieszczęście, że oprócz bycia zmorą akwarium, aiptasia jest również wszystkim, czego obiektywnie można by oczekiwać od stworzenia akwariowego - jest odporna, łatwo rozmnaża się w niewoli, łapczywie przyjmuje przygotowane pokarmy i jest niemal kuloodporna.
Możesz ją spalić, przeciąć, wyskrobać, a ona odrośnie. Wiesz co, właśnie się domyśliłem - to musi być czarownica, dlatego musimy ją zabić.
Przeprosiny
Do aiptasii, którą zabiłem wczoraj wieczorem (bez zastanowienia), przepraszam. Jak na faceta, który szczyci się tym, że jest humanitarnym, zorientowanym na naturę osobnikiem, widzę w moim wczorajszym działaniu pewną brutalność, którą chciałbym przemyśleć PRZED działaniem. Myślę, że wypuszczę następną aiptasię i zobaczę, co się stanie.
A teraz dość blogowania - mam kilka robaków do złapania.Problem z robakami polega na tym,że nie sposób odróżnić tych dobrych od złych.Może spróbuję tej nowej techniki,która nie była używana od jakiegoś czasu...nazywa się to krzesło do zanurzania.Zanurzasz robaki w słodkiej wodzie.Tylko te złe przeżywają.Czy ktoś jeszcze próbował tej metody odróżniania dobrych od złych?
Aktualizacja
Jest kilka ważnych rzeczy, które się wydarzyły i o których warto poinformować. Pierwszą z nich jest to, że... pomimo mojego wyrzutów sumienia... nie zabiłem małej skąpej aiptasii. A ponieważ w trakcie pisania tego artykułu urosło mi sumienie, postanowiłem wypuścić ukwiał aiptasii i zobaczyć co się stanie.
Pewnie nie jesteś zaskoczony, gdy dowiesz się, że... rozprzestrzeniły się po całym zbiorniku. Są wszędzie - nawet, a może zwłaszcza, w sumpie. Są maszynami do jedzenia, chwytając wszystko, co pływa w wodzie. Spodziewałem się również, że będą pełzać i rozmnażać się trochę jak xenia, pełzając i zostawiając za sobą maleńki kawałek stopy, ale tak nie jest - one po prostu "skaczą" z miejsca na miejsce i będąpojawiają się w całym zbiorniku (lub w misce) w ciągu nocy.
Myślę, że opinia o tym, że są maszynami do żądlenia może być nieco przesadzona. W moim akwarium widzę o wiele więcej szkód spowodowanych wojną koralowców z koralowcami niż z ukwiałami.
Jedynym obszarem, do którego nie dotarły jest obszar z polipami zielonogwiaździstymi. Wkroczyły na terytorium polipów zielonogwiaździstych, ale nigdy nie zapewniły sobie oparcia. GSP po prostu rośnie tuż nad nimi. Koniec zabawy. W każdej innej skale wydają się radzić sobie dobrze. Naprawdę nie mam im tego za złe. Uważam je za koralowce. Następnie planuję wypróbować naturalne sposoby kontrolowania populacji i zdać relację z wyników.
Z perspektywy czasu żałuję, że nie pozbyłem się aiptasii, zanim zdążyła się zadomowić w akwarium, ale nie jestem tym faktem zmartwiony. Pewnie, że mój zbiornik jest teraz niepopularny i zanieczyszczony, ale jestem na tyle dojrzały, że nie mam nic przeciwko temu. Te rzeczy są imponującymi maszynami do przetrwania w akwarium i fajnie jest obserwować ich rozwój.
Teraz muszę tylko wymyślić sprytną nazwę i sprzedawać je jako designerskie anemony - coś w stylu Al's Bam Bam Anchorman Aiptasia i sprzedawać je po 20$/polip. Jacyś chętni?
Autorem artykułu jest Al Ulrich.
Inne szkodniki akwariowe
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o zwalczaniu niektórych innych powszechnych szkodników akwariowych, sprawdź te inne pomocne artykuły:
- Radzenie sobie z ukwiałami MajanoŚlimaki ślimaki Spaghetti robakiGliny pęcherzykowateDiatomy