Obserwacje podczas zwiedzania prawdziwej rafy

  • Udostępnij To
Joly Kane

Jestem szczęściarzem, właśnie wróciłem z wycieczki na Hawaje, gdzie miałem okazję robić dużo snorkelingu.

Fajnie było zobaczyć rafy w akcji. Prawdziwe rafy wokół dużej wyspy na Hawajach. Oto kilka rzeczy, które zaobserwowałem:

Ryby rafowe są na Hawajach wszędzie - to prawdziwy raj.

Na Hawajach ryby rafowe są wszędzie.Można było zobaczyć blask od żółtych tangów w najpłytszej wodzie aż do linii brzegowej.To było niesamowite.

Tangi, tangi i jeszcze więcej tangów... a kiedy zabrakło tangów, pojawiły się papugoryby.

Zawsze chciałem mieć kilka tangusów w moim akwarium, ponieważ zawsze myślałem, że wygląda to bardziej naturalnie. Rany, myliłem się. Ok, cóż nie myliłem się, ale oto spojrzenie na to, jak wygląda naturalność:

Fajnie, co?

Kolejną imponującą rzeczą była ilość naprawdę dużych papug, które widziałem. Były duże i były też wszędzie.

Jak to możliwe, że koralowce rosną przy takiej ilości papugowców? Są wszędzie, jak nastolatkowie w akwarium, którzy mają supermoc zjadania wszystkiego w zasięgu wzroku i robienia kupy z piasku. Nie wiedziałeś, że to właśnie stąd pochodzi piasek? Sprawdź ten artykuł z Huffington Post.

A tak na poważnie, to zastanowiło mnie, czy nie odgrywamy w naszych zbiornikach roli papugowców, gdy fragujemy nasze korale. Z wyglądu wynika, że duże ryby chrupią korale przez cały czas.

Agresja

Na rafie było też sporo agresji - i to prawie wyłącznie ze strony samotnych ryb broniących swojego miejsca na skałach, gdy obok przepływała inna ryba (nie musiała to być osobnik podobny). Z kolei duże ławice zdawały się płynąć bez wysiłku przez wodę, niemal jak jeden organizm. Za to samotne wilki bawiły się w króla gór i rutynowo przeganiały każdego przechodnia.ciekawe jest to, że najczęściej po prostu odpływały - pewnie dlatego w naszych akwariach mamy tyle problemów z agresją - inne ryby nie mają gdzie się podziać.

Utrata raf koralowych

Nie wszystkiego było pod dostatkiem (przynajmniej tam, gdzie nurkowałem). Czytałem wiele o niszczeniu raf - ale widok martwych szkieletów koralowców zaśmiecających rafy był pokorny.
Rafa nie była martwa, sama w sobie, nadal istniała stosunkowo duża ilość wzrostu koralowców, ale rafa wydawała się być w fazie transformacji.

Skały i rafy były w większości skolonizowane przez masywne (nie rozgałęziające się) SPS - ale na skałach można było zobaczyć (w większości) martwe szkielety rozgałęziających się SPS.

Liczyłem na większą różnorodność koralowców, ale płytkie rafy, które odwiedziłem, były w dużej mierze zdominowane przez formy wzrostu typu encrusting lub massive. Przy okazji, zrobienie wyraźnych zdjęć pod wodą jest trudniejsze niż mogłoby się wydawać :).

Z wyglądu - i tu stawiam hipotezę - wyglądało na to, że rozgałęziające się gatunki w dużej mierze obumarły, podczas gdy masywny gatunek trwał dalej. Zarówno kolonie, jak i martwe szkielety były dość duże, co sugeruje mi, że ocalałe osobniki nie były 'nowymi' kolonizatorami, ale raczej prawdopodobnie rosły razem wcześniej. W każdym razie, to moje przeczucie.

Urchiny

Inną ciekawą rzeczą było to, jak wiele jeżowców tam było - wszędzie były jeżowce schowane w małych szczelinach.

Odgrywają one dużą rolę w utrzymaniu rafy. Dużo większą, niż kiedykolwiek dawałem im kredyt. Historycznie trzymałem tych pożeraczy glonów z dala od mojego zbiornika (z wyjątkiem jednego nieudanego eksperymentu), ale teraz zastanawiam się, czy powinienem dodać je do mojego zbiornika.

Niewiele glonów w zasięgu wzroku.

Problem z algami? Nie na rafach na Hawajach. Wydawało mi się, że wszystko żywiło się algami. Tak szybko jak algi mogły rosnąć, pojawiał się tang, ryba motylkowa, jeżowiec lub nawet żółw morski, który je zjadał.

Niektóre skały w bardziej piaszczystych miejscach (gdzie piasek byłby kopany przez fale... lub snorkelerów...) były nieco "rozmyte" pokryte piaskiem, detrytusem i glonami, ale wiele obszarów rafy wydawało się nieskazitelnych, jeśli chodzi o glony, jednak wszystkie wegetariańskie zjadacze były grube, bardzo grube jak na standardy akwarium rafowego i pasły się nieustannie, pomimo faktu, że nie było kępek lub kieszeniglony - wszystko miało taką samą cienką powłokę (tak zakładam), która nie była widoczna z powierzchni.

Jedyną wskazówką na temat problematycznych alg były ostrzeżenia dotyczące konsumpcji związane z niektórymi rybami rafowymi. Istnieje rodzaj zatrucia zwany zatruciem ciguatera, który polega na tym, że ludzie ulegają zatruciu toksyną zwaną ciguatoksyną, która znajduje się w mięsie niektórych ryb rafowych i tych drapieżników apex, które jedzą ryby rafowe.

Okazuje się, że ciguatoksyna pochodzi ze spożycia mikroalg o nazwie Gambierdiscus. Tak więc ludzie, którzy jedzą ryby ze znaczną ilością tej toksyny nagromadzonej w ich ciele, mogą stać się całkiem chorzy.

Poza tym byłem zaskoczony tym, jak mało było glonów. Chyba muszę się bardziej postarać, żeby mój zbiornik był czysty. Ryby rafowe nie przestawały skubać skał - a jeżowce były w (prawie) każdej szczelinie. Zastanawia mnie, czy jako hobby mielibyśmy "czystsze" zbiorniki z większym zagęszczeniem ryb roślinożernych i bezkręgowców (zakładając, że moglibyśmy odpowiednio zrekompensowaćMuszę się zastanowić nad tym pomysłem przez jakiś czas.

Zmiany temperatury były dramatyczne, ale bez znaczenia

Złotą zasadą w akwarystyce jest unikanie wahań temperatury, ponieważ jest to jeden z najważniejszych parametrów wody. Stare porzekadło mówi, że ocean jest niezwykle stabilnym środowiskiem - i dlatego naszym celem jest utrzymanie równie stabilnego środowiska w naszych zbiornikach rafowych. Chociaż jest to prawdopodobnie prawda w odniesieniu do niektórych parametrów, osobiście podejrzewałem, że kwestia temperatury jest nieco przesadzona,na podstawie moich doświadczeń z brakiem problemów podczas przerw w zasilaniu (i obserwowania spadku temperatury).

Byłem jednak zdumiony dużymi wahaniami temperatury, których doświadczyłem podczas snorkelingu na rafach.

Nie od codziennych huśtawek, ale od dziwnego mieszania się zimnej i ciepłej wody na rafie. Co prawda temperatura oceanu wydawała się stabilna, ale były obszary, w których woda na tyle zimna, że przyprawiała mnie o dreszcze (i chciałem się wydostać) mieszała się z ciepłą wodą oceaniczną. Przepłyń zaledwie kilka stóp w innym kierunku i woda była w porządku. Zmiany były tak dramatyczne, że można było zobaczyć temperaturęW zimnej wodzie koralowce i ryby zachowywały się zupełnie normalnie, zdając się nie zauważać zmian temperatury, które mnie zmroziły.

Wnioski z ostatniej wizyty na prawdziwej rafie

Jestem bardzo podekscytowany podróżą i wiem, że jestem uprzywilejowany, że miałem szansę snorkelować w kilku najlepszych miejscach na Hawajach. To niesamowite i pokorne doświadczenie, aby zobaczyć, jak duże i piękne są rafy naprawdę. Przypuszczam, że odchodzę od tego doświadczenia z kilkoma wnioskami:

  1. Zmiana temperatury (przynajmniej z ciepłej na zimną) nie wydawała się mieć krótkotrwałego efektu, który mógłbym zaobserwować. Przypuszczam, że to może być naiwny wniosek z mojej strony, ale woda była zimna... mówię wam... a potem wróciła do ciepła kilka stóp dalej. Wycinanie korali i przycinanie ich z powrotem jest tak naturalne, jak obserwowanie grupy papugowców... więc postaram się przestać być taki...squeamish when I hack into my prized friends Zamiast myśleć o ekipie sprzątającej, może podrasuję tę koncepcję, by przyjrzeć się ekipie wypasającej. Urchiny to najwyraźniej spory interes :).

Dzięki za przeczytanie, mam nadzieję, że podobało się wam oglądanie niektórych zdjęć.

Chcesz pozwiedzać na własną rękę?

Sprawdź to niesamowite interaktywne doświadczenie wykonane przez Google o nazwie ich Underwater Street View

Witam, jestem dobrym pisarzem tekstów